sobota, 25 kwietnia 2020

Capri - Odwiedziny na Ranczu Starshine

Pewnego pięknego dnia gnana ciekawością postanowiłam odwiedzić Ranczo Starshine. Ponieważ Josh właśnie tam jechał, zgodził się zabrać mnie ze sobą.


Ranczo znajduje się pomiędzy Moorland a Jodłowym Gajem w pobliżu drogi do Dundull. Na rozległy teren posiadłości prowadzą zdobione w stylu kowbojskim bramy.


Josh przeprowadził się na ranczo niedawno i podczas drogi żywiołowo opowiadał o zaletach tego miejsca.


Niedaleko jednej z bram znajduje się dom właściciela - pana Petersona, który jest tatą Lisy. Postanowił on zbudować niedaleko Jodłowego Gaju ranczo w stylu Dzikiego Zachodu by propagować ten styl jazdy wśród mieszkańców Jorwiku.


Postanowiłam porozmawiać z innymi ludźmi pracującymi na ranczo o warunkach trzymania tam swoich koni. Jest tam naprawdę ładnie i może warto byłoby się tam przeprowadzić.


Wszystkie pytane przeze mnie osoby bardzo pozytywnie wypowiadały się o pracy w tym miejscu.


Ranczo ma nawet swoją własną panią doktor weterynarii, która zawsze jest na miejscu, więc błyskawicznie może pomóc zwierzętom, gdyby zaistniała taka potrzeba.


Przechadzając się po okolicy znalazłam miejsca przystosowane do odpoczynku i umilające czas wolny.


Ale czy oprócz pięknych kwiatów znajdziemy tu coś więcej?


Okazało się, że na ranczo znajdują się aż 3 budynki stajni, a oprócz terenów zielonych są tu także ogrodzone padoki.



Jest też pełnowymiarowa arena z trybunami, na której można przeprowadzić zawody we wszystkich konkurencjach westernowych.


Dla miłośników jazdy w stylu "naturalnym" zbudowany został okrągły wybieg.


Na ranczo znajdziemy także inne zwierzęta. Jedna z dziewczyn opiekuje się stadkiem kur...


oraz długorogimi krowami...


a także osłami i owcami, które chętnie odpoczywają na kwietnych łąkach.


Obok głównej stajni znajdują się sklepy ze sprzętem do jazdy i ubraniami oraz pożywieniem dla zwierząt.


Ranczo od niedawna prowadzi sprzedaż koni amerykańskiej rasy Quarter Horse. W tej chwili znajdują się tam trzy rumaki różnych maści. Muszę przyznać, że jeden z nic wpadł mi w oko i poważnie zastanawiam się nad jego zakupem.


Przeprowadzka na ranczo brzmi bardzo zachęcająco, ale na razie nie podjęłam decyzji. Myślę, że przyda się jeszcze jedna wizyta w tym miejscu. Następnym razem przyjadę konno i dokładniej pozwiedzam tereny przyległe. Myślę, że to dobry plan na weekend.


środa, 22 kwietnia 2020

Capri - Zdjęcia z wyprawy do DUD

DUD to oczywiście Dolina Ukrytych Dinozaurów. Razem z Tyrą udałyśmy się tam, aby poszukać skamieniałych kości dinozaurów. Zdjęcia są z października 2018 roku, ale postanowiłam je tu wrzucić, żeby upamiętnić tę wyprawę.


W podróży dzielnie towarzyszyły nam nasze konie północnoszwedzkie, które wspaniale sprawują się w zimowych warunkach.






A tak wykopuje się kości! xD


Tyro - dziękuję za spotkanie i wspólne poszukiwania :)


niedziela, 5 kwietnia 2020

Capri - Prima Aprilis na wyspie Jorvik

Prima Aprilis na Jorviku obchodzone jest już od wielu lat. W roku 2015 mieliśmy możliwość zamiany naszego startowca w "bajkowego" konia. Wtedy jeszcze nie mogliśmy zakupić magicznych koni, wiec taka zamiana była nie lada gratką.


Na farmie Steva mogliśmy znaleźć zajączka, który losowo zmieniał kolory naszym koniom.


Moim ulubionymi były dwie różne "galaktyki".


 Ogony i grzywy zmieniały się niezależnie więc było naprawdę dużo kombinacji.



Pamiętam, że w następnych latach, jak były już odnowione startowce, także mogliśmy zmienić im kolor, ale było to już chyba za pomocą magicznego proszku kupionego w sklepie.



W roku 2019 nasze konie zamieniły się w różnokolorowe auta.


Można było nimi wszędzie jeździć, nawet można było popłynąć promem.


Ja wybrałam się na wycieczkę do Dundull.




Podróż własnym kabrioletem - 1000 punktów do lansu ;)



W tym roku, czyli 1 kwietnia 2020, nasze konie drastycznie zmalały.


Razem z nimi staliśmy się wielkości naszych zwierzaków, a normalne konie były dla nas jak dinozaury!


Przeskoczenie przez murek wokół wybiegu druidów stało się nie lada wyzwaniem.


I jeszcze trzeba było uważać na wodze.


Na szczęście nie zostaliśmy rozdeptani ani zjedzeni przez inne zwierzaki.



Mini konik fajna rzecz!


Ciekawe, co czeka nas w przyszłym roku?