niedziela, 21 czerwca 2020

Capri - Kolorowe konie luzytańskie

Po raz pierwszy spotkałam konie luzytańskie na Ranchu Stive'a. Nie mogę powiedzieć, by była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale dwa siwki zrobiły na mnie wielkie wrażenie.


Powtarzałam sobie: "Capri, na co ci ten koń? Nie masz już wystarczająco dużo brudasów do oporządzania?" Ale tym garbonoskom po prostu nie można się oprzeć!


Okazało się, że są wspaniałymi towarzyszami na imprezy na ujeżdżalni...


oraz wyjazdy w teren. Nawet Justin poprosił o przewiezienie :D


W siodle, czy na oklep jazda zawsze sprawia wiele frajdy.


A dodatkowo mój magiczny luzytan ma piękną maść. Kamuflaż "udaje" zwykłego konia:


Z dala od siedzib ludzkich pokazuje swoje prawdziwe oblicze.


Jednak wolę go jako taranta - tylko zielone oczy zdradzają jego prawdziwą naturę.


A znacie złotego luzytana z cyrku?


Klasycznie...


czy westernowo?


Idealny koń dla vaquero :)

Spotkałam też takiego "luzka" niedaleko Fortu Pinta. James twierdził, że to jego koń, ale jakoś nie chce mi się wierzyć.


Serdecznie pozdrawiam Patricię - niezmiennie zazdroszczę Ci tego kasztana <3


I jeszcze jedno zdjęcie ze spotkania z Patricią - tu też kasztan, choć innej rasy na terenie zamku Galopującego Thompsona (październik 2018).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz